Campusy Google’a

Zdjęcie ze strony: www.archdaily.com

Zdjęcie ze strony: http://www.archdaily.com

Google to firma, o której chyba każdy słyszał. Nawet jeśli nie chciał, to i tak słyszał. Nawet ten, co nie korzysta z dobrodziejstw nowoczesności i zdobyczy technologicznych naszych czasów – też słyszał.

Jak powstało Google?

Dwóch panów, Larry Page i Siergiej Brin, w ramach studenckiego projektu stworzyło pracę o bardzo chwytliwym tytule: “Anatomia dużej hipertekstowej wyszukiwarki sieciowej”. Ponieważ projekt okazał się być bardzo dobry i zaczął rozrastać się w niekontrolowanym przez nich tempie, wynajęli garaż w miejscowości Menlo Park (Kalifornia). Tak zaczyna się wiele historii z rodzaju “American Dream” – kapele zaczynały w garażu, niektórzy informatycy, jak widać, też. Prostota i skuteczność ich rozwiązania sprawiła, że ten sen się spełnił.

Szybko znalazł się dobry inwestor, “Anatomia” zyskała nazwę od słowa googol, co oznacza bardzo dużą liczbę: 10 do setnej potęgi, czyli jedynkę z setką zer.  Nie wpisujemy jednak “googol” w okno przeglądarki, prawda? A to dlatego, że panowie… pomylili się przy rejestracji domeny [źródło]!

Właściciele Google szybko zorientowali się, że żeby zyski rosły, a biura się powiększały, należy inwestować. Gmail był ich kolejnym genialnym pomysłem – niegdyś skrzynka pocztowa przypominała śmietnik z dużą ilością spamu, w którym ciągle trzeba było kasować wiadomości, bo miejsca było bardzo mało. Dziś jesteśmy już rozpieszczeni – mamy całe gigabajty wolnego miejsca.

Dużo dobrych pomysłów Google jednak zakupiło lub w nie zainwestowało. YouTube, w którym ma udziały, nie jest przecież ich dziełem (choć na razie nie przynosi im zysków). Podobnie powstały: Picasa, Blogger, czy Google Earth. Szefostwo bowiem rozumie, że bez rozwoju, nowych pomysłów i innowacji, można spaść z każdego szczytu. Rynek jest niestety nieubłagany, a 10 lat w Internecie to cała wieczność. Było wiele pomysłów, genialnych aplikacji, stron i rozwiązań, ale zmiany postępują czasem jednak zbyt szybko i w tym czasie można było obserwować nie tylko ich powstanie i zdumiewający sukces, ale i ich druzgocącą klęskę. Przypomnij sobie dziki szał na “Naszą Klasę” oraz pustki, jakie tam obecnie panują. 5 lat – tyle trwały jego lata świetności [źródło].

Źródło innowacji

Google rozpoczęło budowanie kampusów zaledwie kilka lat temu. Wszystkie mają ten sam cel i sposób działania: przedsiębiorcy mogą tam przyjść, zarejestrować się i pracować – po to, by się uczyć, dzielić swoimi pomysłami i zyskać możliwość założenia własnej firmy, start-upu lub projektu. Mogą także liczyć na wsparcie mentorów – m.in. pracowników Google, którzy od czasu do czasu służą swoją pomocą i radą.

Dodatkowo są organizowane liczne wydarzenia, takie jak: dyskusje, konferencje czy wykłady. Umożliwiają one zdobycie wiedzy oraz wymianę doświadczeń w takich tematach jak: programowanie, zakładanie start-upów, promocja w internecie. Po zapisaniu się do programów edukacyjnych, możemy wziąć udział w sesjach mentoringowych (spotkania ze specjalistami z danej dziedziny lub przedsiębiorcami i inwestorami) oraz Demo Nights. Te ostatnie służą temu, by start-upy miały możliwość prezentacji swoich pomysłów. NaviParking z takiej okazji nawet skorzystał i podczas jednego z takich spotkań, podzielił się z uczestnikami informacją o zaletach swojej aplikacji 🙂

Zdjęcie by TechHub Warsaw - Aplikacja NaviParking

Zdjęcie ze strony TechHub Warsaw – Aplikacja NaviParking

Oprócz tego organizowane są  Women’s Breakfast at Campus, czyli comiesięczne spotkania dla kobiet, które zajmują się technologiami; spotkania dla rodziców; spotkania dla osób powyżej pewnego wieku. Pomysł polega na tym, by aktywizować jak najwięcej grup i zyskiwać świeżą perspektywę z różnych stron i środowisk.  Każdy pomysł może być na wagę złota.

W ten sposób kampus staje się źródłem wiedzy i innowacji. Ludzie zainteresowani taką ofertą, rejestrują się i zakładają biura, ewentualnie wynajmują same tylko biurka w tym miejscu. Zyskują kontakty, wymieniają się pomysłami, mogą nawet zacząć z sobą współpracować. I świętują: sukcesy i porażki. Tak, porażki też. W kampusie odbywają się na przykład pogrzeby start-upów. Dobrze przeczytałeś. Pogrzeby.

Dlaczego?

Idea start-upu jest prosta. Masz pomysł i próbujesz go rozwinąć, pozyskać inwestora i tak dalej. Niestety, nie zawsze się to udaje. Zamiast jednak zwiesić nos na kwintę, wyciągasz z tego lekcję. Zwołujesz ludzi (którzy nawet dość licznie przybywają na takie wydarzenie) i opowiadasz: o tym co robiłeś i co Ci nie wyszło. I analizujesz – dlaczego tak się stało i czemu ostatecznie zamknąłeś projekt. To uczy dwóch rzeczy:

  1. porażka jest wpisana w każdy biznes,
  2. należy zmienić nastawienie.

To nie oznacza, że pomysł był do niczego i Ty też. To dość popularne myślenie – zwłaszcza w naszym kraju. Nie wyszło, więc nic z tego, należy się tylko poddać. Tymczasem taki pogrzeb jest okazją do tego, by przeanalizować swoje błędy i uniknąć ich w przyszłości.

Zdjęcie by TechHub Warsaw

Zdjęcie ze strony TechHub Warsaw

Pięć kampusów

Na chwilę obecną funkcjonuje pięć kampusów Google. Pierwszy powstał w Londynie, następny w Izraelu (Tel Awiw), a w 2015 roku otwarto kolejne trzy: w Madrycie, Seulu i Warszawie. W każdym z tych ośrodków wiszą zegary wskazujące czas we wszystkich ośrodkach na całym świecie. Wkrótce kampusy zawieszą szósty zegar, gdy tylko w Sao Paulo zostanie otwarte kolejne centrum Google’a.

Sercem tych placówek są kawiarnie “Campus Cafe” – to tam można nawiązać wiele kontaktów, także biznesowych, zorganizować spotkania z inwestorami, partnerami, start-upami. Dodatkowo, w ośrodkach znajdują się sale konferencyjne oraz przestrzeń do wspólnej pracy (szumnie nazywaną przestrzenią coworkingową). Żeby jednak pracować biurko w biurko z sobie podobnymi, trzeba najpierw zarezerwować się w kampusie i zapłacić za wynajem. Ile? Zależy od pakietu, jaki sobie wykupimy. Bez obaw, ceny są w miarę rozsądne 🙂 Przynależność do społeczności Campusu jest na szczęście bezpłatna, więc warto skorzystać i przy okazji wizyty w Warszawie, choć na chwilę wpaść do ośrodka.

Zdjęcie by TechHub Warsaw

Zdjęcie ze strony TechHub Warsaw

Była wódka, jest startup

Najbardziej oczywiście zainteresuje nas Campus w Warszawie. Mieści się w Praskim Centrum Koneser, przy ulicy Ząbkowskiej 27/31. Lokalizacja została wybrana nie tylko ze względu na Polaków – pomyślano o tym, by tak umiejscowiony ośrodek łączył społeczności z całej Europy Środkowo-Wschodniej. Co ciekawe, wcześniej w tym miejscu znajdowała się gorzelnia. Pewnie dlatego pokoje służące do spotkań  mają bardzo swojskie, przyjemne nazwy: Bycza, Siwucha, Dębowa, Luksusowa. Nie ma to jak kontynuacja tradycji 🙂

Wszyscy zyskują

Możliwość spotkań to jedno. Pamiętajmy jednak o tym, że na chwilę obecną Google to potęga. Dlatego mając genialny pomysł, aby go przeforsować często potrzebujemy silnego sojusznika, który nam pomoże podbić rynek naszą usługą lub towarem. W Polsce mamy całkiem sporo świetnych wynalazków i produktów, niestety mamy problem z marketingiem i przebiciem się na rynek światowy. Kampusy to klasyczne przykłady układu “win-win”. Wszyscy w tej sytuacji zyskują: Ty szansę na dopracowanie swojego projektu i wypuszczenie go na rynek na ogromną skalę, a Google poprzez współpracę i promocję produktu otrzymuje partycypację w zyskach.

Warto też podkreślić, że każdy taki kampus to nowe miejsca pracy i szansa na rozwój dla tych, którzy nie dysponują szalenie wielkim budżetem, a mają wyobraźnię, umiejętności i sporą dozę kreatywności. Kontakty z pomysłodawcami z innym krajów i kultur, tylko wzbogacają naszą współpracę. Mając takie warunki i możliwości, pozostaje nam tylko jedno – do dzieła!